czwartek, 8 maja 2014

Prolog :)

W całym domu panował chaos. Nadszedł dzień, w którym pierwsze dziecko państwa Blacków miało opuścić dom, by kształcić się w szkole dla czarodziei. Owym chłopcem był Syriusz. On jedyny nie był przejęty zaistniałą sytuacją. Siedział w kuchni patrząc na matkę, która krzątała się po domu. Po chwili wszyscy byli gotowi do wyjścia. Gdy wyszli za próg mieszkania i zamknęli drzwi usłyszał pisk matki.
-A Syriusz?! Zapomnieliśmy o moim dziecku!
Szybko otworzyła drzwi i wróciła z Syriuszem ciągnąc go za ucho.
-Coś ty sobie myślał?! Chyba dla ciebie tam idziemy!
-Nie moja wina, że o mnie zapomnieliście!
-Jak ty się do matki odzywasz ! - wrzasnął jego ojciec.
Syriusz nic nie odpowiedział. Spojrzał się jedynie na brata, który tłumił śmiech.
Gdy depotrowali się na peron, na którym było pełno mugoli. Syriusz zobaczył na twarzach rodziców obrzydzenie.
-Widzisz to miejsce - jego ojciec pokazał na ścianę między peronem dziewiątym i dziesiątym - musisz po prostu w nią wbiec.
Chłopak próbował ukryć przerażenie lecz chwycił za wózek i wbiegł w ścianę. Chwile potem znajdował się na peronie 9 i 3/4. Było tam wiele osób w jego wieku i ich najbliższe rodziny. Nagle po jego dwóch stronach ukazali się jego rodzice i jego młodszy brat. Gdy dzieci wsiadały do pociągu jego matka chwyciła go za ramię.
-Będziesz świetnym Ślizgonem -szepnęła mu do ucha.
-A jeśli nie trafię do Slytherinu?
-Nawet tak nie mów! -pisnęła cienkim głosem ale po chwili dodała - Jeśli jednak nie trafisz do Slytherinu okryjesz naszą rodzinę hańbą.
Po tych słowach odeszła a Syriusz wszedł do pociągu szukając wolnego przedziału.
Wpadł na niego wyższy od niego chłopak z rozczochranymi włosami.
-Sory,koleś.- Spojrzał się przez chwile na niego.-Ty jesteś Syriusz, prawda?
-Tak. My się w ogóle znamy?
-Nie po prostu gdzieś czytałem o twoich rodzicach - uśmiechnął się lekko
-Remus chodź, znaleźliśmy przedział! -krzyknął chłopiec wchodzący do sąsiedniego przedziału
-Idziesz ze mną?
-Jasne.
Po chwili oboje znaleźli się w jednym przedziale wraz z dwoma chłopcami. Syriusz siedział przy oknie, obok niego siedział Remus natomiast na przeciwko nich siedziały dwie obce mu osoby.
-Jestem James. James Potter.-Wyciągnął rękę chłopiec w kędzierzawych brązowych włosach.-A to jest Peter Petigrew-dodał po chwili.
-Umiem się przedstawić-wtrącił Peter.
-Ale robisz to beznadziejnie-zaśmiał się James.
Pociąg ruszył. Wszyscy czterej chłopcy zaczęli nawiązywać znajomość. James wyszedł na chwile z przedziału i ruszył w stronę łazienki.
-Kojarzysz Lily?-spytał Syriusza Remus.
-To ta mugolka co stała na peronie obok ciebie -wtrącił się Peter.
-Nie zauważyłem.
-James się w niej zakochał - zaśmiał się Remus
-Ale oni się chyba nie znają.
-No i właśnie to jest w tym najlepsze-odpowiedział rozśmieszony.
Wtedy wszedł James.
-Co cie tak śmieszy?
-Gadamy właśnie o Severusie -skłamał Lupin
-Chyba chciałeś powiedzieć Smarkeusie- zaśmiał się Peter
-Dziwny z niego typ-dodał Syriusz.
-Też go nie lubisz?
-Nie znam go osobiście ale...
-Będziesz miał zaszczyt go poznać - zaśmiał się Potter. -Jest w tym samym pociągu co my. Mam nadzieję tylko, że nie wyląduje z nami w jednym domu.
-O to się nie martw.On napewno trafi do Slytherinu-zapewnił go Peter.
Syriusz wzdrygnął się lekko.
-Co ci jest?-spytał Lupin.
-Nic. Też nie chcę tam trafić.
-Nie martw się. To ci nie grozi-powiedział Potter i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Pociąg się zatrzymał. Na zewnątrz panował już mrok. Na peronie czekał  na nich nauczyciel, który zaprowadził ich do łódek. Miały one na celu przeprawienie uczniów do Hogwartu. W szkole czekał na nich dyrektor szkoły. Był on światowej sławy czarodziejem z Orderem Merlina. A nazywał się on Dumbledore. Powitał wszystkich i zaprowadził do Wielkiej Sali. Były tam 4 wielkie stoły zapełnione starszymi uczniami a nad ich głowami unosiło się wiele palących się świec. O dziwo nie spływał z nich wosk.
-Zapraszam was na środek sali-powiedział dyrektor i zajął swoje miejsce.
Po krótkim wystąpieniu przyszedł czas na Tiarę Przydziału.
Pierwszy z całej czwórki był Syriusz. Bardzo się denerwował bo chciał dostać się do Gryffindoru a z drugiej strony jego rodzice woleliby trafił do Slytherinu.
Gdy tiara została osadzona na jego głowie nie wykrzyczała od razu nazwy domu.
-Ciężki wybór. Lecz słuszny. Gryffindor! -zawołała a ze strony stołu Gryffindoru zaczęły się oklaski.
Gdy usiadł przy ich stole dalej trwała uroczystość.
-Remus Lupin!-powiedział wyniosłym tonem dyrektor
Remus zajął miejsce a gdy tylko Tiara dotkęła czubku jego głowy krzyknęła
-Gryffindor!
Następnie przyszła kolej na jego przyjaciół, którzy także trafili do Gryffindoru.
-Severus Snape-zawołał dyrektor
-Slytherin!-zawołała Tiara
Tym razem ze stołu Slytherinu wzniosły się oklaski.
Syriusz wyobraził sobie co by było gdyby to on trafił do Slytherinu.
-Mówiłem że trafisz do Gryffindoru!-szepnął James
-Miałeś rację.
-Teraz to nie masz wyboru...
-Jakiego wyboru?-zdziwił się Syriusz.
-Od dzisiaj jesteś naszym przyjacielem-zawołali chórem i zabrali się do jedzenia.
***
Obecnie wszyscy są na 4 roku. Rok po dołączeniu Syriusza do Hogwartu przybył jego młodszy brat Regulus oraz kuzynka Bellatrix. Do Hogwartu dołącza również Tonks, która jest o 2 lata młodsza. 
***
Mam nadzieje że się podoba :) 
Czytasz? Komentuj ;)